Čapek o tym, co w Świętach najważniejsze

„Dziwię ci się – krzyczała pani Dinah. – Gdyby to byli porządni ludzie, to poszliby do wójta, a nie tak po żebrach. Dlaczego ich sobie nie wzięli do domu na przykład Szymonowie? Dlaczego ich mamy przyjmować właśnie my? Cóż to, czyż jesteśmy czymś gorszym od Szymonów? Ja wiem, żona Szymona nie wpuściłaby takiej hołoty do domu! (…) Jak gdyby w całym Betlejem tylko u nas była stajenka! Dlaczego im Szymonowie nie dali ani ociupinki słomy?”.
Karel Čapek, Święta noc [w:] Księga apokryfów, wyd. vis-à-vis/Etiuda, Kraków 2009, s. 51.

Zeszłorocznym Świętom na Literackich Skarbach patronował, bardzo klasycznie, Dickens, tym dwa lata temu – Bukowski. W tym roku proponuję Wam Karla Čapka. Wróciłam niedawno do tego opowiadania, polecając Księgę apokryfów u Oli z Parapetu Literackiego jako idealny świąteczny prezent. I, nie po raz pierwszy przy lekturze Čapka, zatrwożyłam się, jak bardzo jest i dziś aktualne.

Życzę Wam więc z okazji Bożego Narodzenia, by to było święto miłości. Bo tym właśnie być powinno, i niech nam to nie zniknie pod warstwą pierniczków, świątecznych ozdób i prezentów, niech nie zginie gdzieś w świątecznym rozgardiaszu. By pusty talerz przy naszym stole nie był tylko tradycją, ale by był gotowy na przyjęcie zbłąkanego wędrowca. (I bardzo na miejscu jest pisać o tym na blogu o książkach – bo w końcu literatura jak nic innego uczy empatii).

W Świętej nocy Čapka miłość do ludzi jednak triumfuje. Jest silniejsza niż strach, niż nieufność, niż własna wygoda. Oby tak było zawsze, także w życiu. Pięknych Świąt!

Komentarze